Miejski rynek zamiast dworca - spacer ze Stanisławem Kwiatkowskim
Zgodnie z zapowiedzią w kolejnym odcinku naszego cyklu wracamy na plac Kościuszki, którego dzieje opisaliśmy w 15 numerze Ziemi Sochaczewskiej. Dzisiaj chcemy przypomnieć najnowszą historię tego miejsca, choć dla młodych czytelników będzie to historia zupełnie nieznana.
Nieco starsi mieszkańcy, oglądając zamieszczone zdjęcia, zapewne wrócą pamięcią do nie tak dawnych czasów, kiedy na miejskim rynku mieściły się: dworzec autobusowy, postój taksówek i duży parking dla samochodów, którymi mieszkańcy przyjeżdżali do centrum na zakupy lub do kościoła. Na parkingu stały potężne betonowe donice, obsadzone płożącymi się roślinami i iglakami.
Autobusy, parking i taxi
- Zacznijmy od tego, że to miejsce miało zupełnie inny układ komunikacyjny. Obok obecnej lodziarni, restauracji i jadłodajni PSS biegła ulica zakręcająca w lewo, czyli w Farną – opowiada Stanisław Kwiatkowski. – Nie wszyscy pewnie wiedzą, że ul. Farna nie kończy się przy muzeum, ale biegnie dalej i łączy się z ul. Warszawską. Tam, gdzie stoją wspomniane wcześniej budynki, znajdowały się różne punkty usługowe oraz dwa przystanki autobusowe, nazwijmy je lokalnymi, obsługujące miejscowości wokół Sochaczewa. Kolejne zlokalizowano naprzeciwko, na utworzonych tam wysepkach. Jeszcze jeden mieścił się właśnie przy Farnej, na wprost obecnego pomnika papieża i kardynała Wyszyńskiego. Odjeżdżały z niego autobusy dalekobieżne oraz te do Warszawy – dodaje.
Warto przypomnieć, że w latach 70. i 80. ubiegłego wieku nie było komunikacji w postaci busów, samochody posiadali nieliczni, więc autobusy PKS i pociągi dla większości mieszkańców były jedynymi środkami lokomocji. Z tym, że koleją można było dojechać do miejscowości na trasie Łowicz-Warszawa, wszystkie pozostałe kierunki obsługiwał PKS. Między okrąglakiem a obecną restauracją w głębi stał kiosk RUCH-u, a przez pewien czas istniało także zadaszenie przypominające dużą wiatę, która chroniła podróżnych oczekujących na ciągle spóźniające się autobusy. Były to przeważnie tzw. ogórki, które zabierały tyle osób, ile zdołało się wepchnąć. Jazda na siedząco była więc nie lada luksusem, dostępnym jedynie dla tych, którzy wsiadali na pierwszym przystanku. Pozostali cieszyli się z tego, że w ogóle udało im się wsiąść.
Często na dworcu można było spotkać legendarnego milicjanta, a później policjanta, Stefana Biernackiego, który, zawsze po cywilnemu, pilnował porządku, a szczególną uwagę zwracał na młodzież. I to nie dlatego, aby dokuczyć nastolatkom, ale po to, by ich chronić przed zaczepkami, nadużywaniem alkoholu, czy drobnymi kradzieżami.
Przywracanie charakteru
Dworzec autobusowy na placu Kościuszki, z różnie rozmieszczanymi przystankami, postój taxi i parking istniały jeszcze w latach dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych. Stan nawierzchni ulic a także trylinki na parkingu był zły. Ale głównym powodem modernizacji była chęć przywrócenia dawnemu rynkowi jego historycznej funkcji. Decyzja o przebudowie placu Kościuszki, przyległej ul. Farnej oraz przeniesieniu parkingu i przystanków autobusowych zapadła w pierwszych latach obecnego wieku, a jej praktyczna realizacja rozpoczęła się w 2004 r.
W „Koncepcji wstępnej do opracowania modernizacji placu Kościuszki” czytamy: „Centrum Sochaczewa, miasta o długiej historii, powinno odzyskać historyczny charakter, a miasto swoją tożsamość kulturową, która zupełnie się zatarła w obecnej anonimowej strukturze przestrzennej”. Dr hab. inż. arch. Cezary Głuszek w opracowaniu tym pisze, że „Sytuacja jest obecnie wybitnie sprzyjająca, ponieważ dobiegła końca budowa obwodnicy wokół miasta. Centrum zostało zdecydowanie odciążone od samochodowego ruchu tranzytowego i pojawia się wyśmienita okazja nadania mu właściwej rangi (…). Szczególnie starannie należy opracować rejon rynku głównego i bezpośredniej zabudowy przyrynkowej”.
Cezary Głuszek postulował dalej przywrócenie zabudowy pierzei północnej i południowej oraz uporządkowanie wzgórza zamkowego. Z tych propozycji nie udała się realizacja zabudowy południowej strony rynku, gdzie znajduje się park. Wymagałoby to znalezienia chętnych do tak dużej inwestycji, jak zabudowanie długiego odcinka ul. Warszawskiej, na wprost placu.
Udało się natomiast z północną pierzeją. Nowy właściciel budynku po byłej Spółdzielni Ogrodniczej, która wynajmowała pomieszczenia pod różnorodną działalność, rozbudował go i nadał wygląd zbliżony do budynku muzeum. Wizerunek zmieniły także okrąglak oraz jadłodajnia PSS. Teraz obiekty te, oprócz tego, że posiadają estetyczny i harmonijny wygląd, pełnią także funkcje odpowiednie do miejsca lokalizacji. Zachodnią stronę rynku zajmują zabudowania kościelne oraz skwer z pomnikiem Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wschodnia pierzeja wzdłuż ul. Staszica także uległa modernizacji, powstały tam lub poprawiły wygląd prywatne kamienice. Parterowy budynek z artykułami gospodarstwa domowego, który przez lata szpecił to miejsce, jego właściciel - PSS Społem zburzył i wybudował wąską kamieniczkę, dostosowaną wyglądem do sąsiednich.
Powrót miejskiego rynku
Zanim rynek miejski zyskał obecny wygląd, przeprowadzono na nim badania archeologiczne, podczas których natrafiono na pozostałości wcześniejszego ratusza z 1780 r., który spłonął w 1818 r. Barwny opis dotyczący tegoż urzędu znajdujemy w wydanej niedawno książce Radosława Jarosińskiego „Między historią a legendą”. „Jedynym budynkiem, który uznano za solidny, był ratusz. Jak się okazało rozpanoszył się w nim pan starosta, płacąc za użytkowanie czterech pomieszczeń piwem i winiakiem, radnym zaś została jedna sala posiedzeń. Przy ratuszu – i to jest ciekawostka - stać miała fontanna. Sprzęt gaśniczy był w opłakanym stanie, co tłumaczyłoby nieskuteczność ochrony miasta przed żywiołem ognia. Na wyposażeniu miasta była drewniana sikawka ręczna (bezużyteczna), 12 skórzanych wiader strażackich, cztery bezużyteczne płozy”.
Jak wszyscy wiemy, nowy ratusz w latach 30. XIX w. wybudowano w zupełnie innym miejscu. Kilkakrotnie odbudowywany i modernizowany stoi tam zresztą do dziś, od 1975 r. pełniąc funkcję muzeum. Natomiast obrys dawnego magistratu, po przebudowie placu, utrwalono innym kolorem kostki.
Wracając do inwestycji na miejskim rynku, zgodnie z projektem, na który Sochaczew otrzymał dofinansowanie unijne, zaplanowano całkowitą przebudowę placu wraz z oświetleniem i odwodnieniem, modernizację ul. Farnej, jej kanalizację i oświetlenie oraz wybudowanie parkingu dla 40 samochodów i dwóch stanowisk dla autobusów przy ul. Warszawskiej, czyli na nowym placu, nazwanym im. św. Dominika.
Plac Kościuszki rozkopano we wrześniu 2005 r., a jego modernizacja trwała rok. Zerwano starą nawierzchnię, wykonano odwodnienie, przebudowano linię energetyczną wraz z przyłączami, położono granitową kostkę, postawiono stylowe lampy, wykonano fontannę i elementy małej architektury.
Dzisiaj, dzięki tym zabiegom, główny plac miasta jest ważnym miejscem spotkań mieszkańców, organizacji imprez i spędzania wolnego czasu. - Wraz z odnowionym i oświetlonym wzgórzem zamkowym, uporządkowanym parkiem Chopina, ogrodem zadumy tuż za świątynią parafialną, jest także prawdziwą wizytówką Sochaczewa dla przyjeżdżających do naszego miasta. Można tu odwiedzić muzeum, pójść do kościoła, a później zjeść dobry obiad lub wybrać się na lody. Mamy więc wszystko, czego potrzebuje rynek miejski z fontanną, ławkami, stylowym oświetleniem i ciekawym otoczeniem – dodaje Stanisław Kwiatkowski.
Jolanta Śmielak-Sosnowska