Nad tobą szumi pieśń majowa
Kocham moją ulicę
Idzie Ochota, Praga, Wola; Idą fabryki, sztolnie, pola; Murarze, tkacze, metalowcy; I młodzież. Patrz, dziewczęta, chłopcy; Za nimi kraj nasz: Tatry, Wisła; Sztandary znów i znów zabłysła. Tam Wisła. Taki dzień majowy; Jakimiż mam opisać słowy?
W tym odcinku wracamy wspomnieniami do święta, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu gromadziło na ulicach miasta niemal wszystkich jego mieszkańców. Można powiedzieć, że były to dwa święta w jednym. Pierwsze opisał w przytoczonym wyżej wierszu "Pochód" Władysław Broniewski.
Z kolei to drugie zaczynało się po zakończeniu pochodu i pisało jej samo życie, które tego dnia rozgrywało się wokół wzgórza zamkowego i nad Bzurą.
Oba święta łączyło jedno - brali w nich udział wszyscy mieszkańcy Sochaczewa. W przypadku przedpołudniowego święta, które po wojnie zostało zabrane przez komunistów robotnikom, mieszkańcy karnie zbierali się w swoich zakładach pracy czy szkołach. Tam dostawali biało-czerwone lub czerwone szturmówki i czwórkami maszerowali na stadion Orkana. Potem następowały przemówienia i wymarsz. I tu warto na chwilę zatrzymać się przy zdjęciu nr 4, gdzie 1 maja 1983 roku w pochodzie idą pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Jak czytamy na jego odwrocie są to m.in. Janusz Ciura, Gabriela Sikora, Ryszard Boniecki, Zbigniew Bochenek i dyrektor firmy Tadeusz Kluczek.
Gdy tylko zakończył się oficjalny przemarsz, niemal wszyscy jego uczestnicy przenosili się na łąki nad Bzurą, gdzie trudno było znaleźć kawałek wolnego miejsca do rozłożenia koca i kosza z prowiantem. Nad rzeką lokowały się całe rodziny, które nadciągały tu z wałówką i trunkami.
Wieczorem zaczynały się potańcówki na pobliskiej, oświetlonej lampionami przystani. Była nie tylko muzyka, ale i bufet, w którym można było się posilić i uzupełnić poziom alkoholu we krwi. Bawiono się także na tak zwanych dechach, przy stadionie Orkana (nieopodal sklepiku pani Rybkowej), na zbitej z desek estradzie grywały sochaczewskie zespoły. O północy Święto Pracy dobiegało końca, a pod majowym niebem, dla tych którzy pogrążyli się w morzu westchnień, życie pisało już inne scenariusze.
Warto dodać, że w programowo ateistycznym PRL-u istniał jakiś niewidoczny konkordat między ziemią i niebem. Pochodom w dniu 1 maja zawsze towarzyszyła piękna pogoda. Żadnych gromów z jasnego nieba, ani porywającego wiatru historii. Tego dnia zresztą zawsze ideologiczne tło święta ustępowało temu, czym ten majowy dzień był dla ludzi naprawdę - okazją do rodzinnego wypoczynku.
Pochód na ulicy Chopina w Chodakowie, roku 1950. Zdjęcie z archiwum Jerzego Szostaka
Orkiestra Dęta Państwowej Szkoły Muzycznej pod dyrekcją Bernarda Pacholskiego przed dawnym Pałacem Ślubów, obecnie siedzibą firmy Haron, Zdjęcie z archiwum Jerzego Szostaka
Pochód pierwszomajowy na ulicy 1 Maja, połowa lat 70. ubiegłego wieku. W tle nieistniejący już budynek państwa Klatów. Obecnie w jego miejscu znajduje się parking przy sali gimnastycznej SP nr1. Zdjęcie z archiwum Jerzego Szostaka
Pochód na ulicy Traugutta, załoga PGKiM, rok 1983. W tle nieistniejący budynek mleczarni. Zdjęcie z archiwum Ryszarda Nowakowskiego
1 maja na starym, drewnianym moście na Bzurze. Zdjęcie z połowy lat pięćdziesiątych XX wieku wykonane od strony Rozlazłowa. Zdjęcie z archiwum rodzinnego Jerzego Ekielskiego
Podzamcze po zakończeniu pochodu pierwszomajowego, tradycyjny piknik, koniec lat 60. XX wieku. Zdjęcie z archiwum rodzinnego państwa Kucińskich