Mikołajki w TPD
Tegoroczne Mikołajki dla podopiecznych Towarzystwa Przyjaciół Dzieci z trzech powodów były wyjątkowe. Po raz dziesiąty organizowała je firma KDK Events z Warszawy, która w tym roku obchodzi 20-lecie działalności i po raz pierwszy w Sochaczewie, na specjalnie zbudowanej scenie, wystąpił artysta młodego pokolenia, zwycięzca opolskich "Debiutów", Mariusz Wawrzyńczyk. Impreza jak zwykle odbyła się w gościnnej SP3.
Szef KDK Events, Michał Michałowski, jest dobrze znany podopiecznym TPD. Co roku, wraz z grupą przyjaciół, organizuje dzieciom fantastyczną zabawę, funduje paczki świąteczne, poczęstunek i wiele atrakcji. W tym roku TPD odwdzięczyło się swojemu darczyńcy, przyznając mu srebrną odznakę. Wręczyły ją Małgorzata Tarczyk, prezes TPD oraz Teresa Przybylska, wiceprezes. Doceniony został także dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3, Krzysztof Werłaty, który od początku udostępnia salę gimnastyczną na spotkanie z Mikołajem.
W Mikołajkach uczestniczą także przyjaciele i sponsorzy organizacji i zawsze opuszczają imprezę z ręcznie wykonanymi świątecznymi upominkami. Tak było również w przypadku burmistrza Daniela Janiaka, który życzył wszystkim pięknych świąt i zapewniał, że dzieci mogą na niego liczyć.
Oczywiście najważniejszymi uczestnikami imprezy są właśnie dzieci. W tym roku zaproszono 130 podopiecznych kół TPD z Sochaczewa i całego powiatu. Najpierw wysłuchały one świetnego koncertu kolęd i bożonarodzeniowych piosenek w wykonaniu utalentowanego Mariusza Wawrzyńczyka, laureata 52. Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w koncercie "Debiuty". Zabawa była przednia, bo dzieci znały większość utworów i wtórowały artyście, który w końcu zszedł ze sceny między uradowanych małych widzów i śpiewał razem z nimi.
Po tej muzycznej części rozpoczęła się szalona zabawa w towarzystwie śnieżynek i elfów, czyli wolontariuszy z firmy KDK. Chłopcy strzelali gole do bramki, inni bawili się elektryczną kolejką lub próbowali swoich sił w grze "piłkarzyki", młodsi zdobili pierniczki, wykonywali kartki świąteczne, a wszyscy częstowali się do woli prawdziwą, przygotowywaną na miejscu, lemoniadą i łakociami.
To wszystko do czasu, kiedy w sali nie pojawił się święty Mikołaj. Sprawił dzieciom wiele radości, bo jego przybycie oznaczało, że przyszedł czas na prezenty. Wystarczyło ich dla wszystkich, nawet tych, którzy musieli zostać w domach z powodu choroby. (sos)