Mamy rynek pracownika
O formach wspierania bezrobotnych i sytuacji na lokalnym rynku zatrudnienia, z dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Sochaczewie, Marleną Dębicką, rozmawia Sebastian Stępień.
Jak Sochaczew wypada w statystykach bezrobocia na tle kraju?
Bardzo dobrze. Stopa bezrobocia na koniec lipca w kraju to 5 proc., w województwie mazowieckim 4 proc., a w naszym powiecie 2,5 proc. To absolutny rekord ostatnich kilku dekad. Mimo różnych zawirowań widać, że gospodarka ma się dobrze, firmy poszukują ludzi, rywalizują o dobrych pracowników.
Urząd pracy dysponuje jakimiś danymi, skąd może wynikać tak dobra sytuacja w powiecie sochaczewskim?
Bez wątpienia wpływ na to ma bliskość Warszawy i chłonność tamtejszego rynku pracy. W Sochaczewie i sąsiednich gminach przybywa firm produkcyjnych, usługowych, magazynów, już istniejące przedsiębiorstwa rozwijają profil działania. Urząd Pracy jest od tego, aby pomóc ludziom w znalezieniu zatrudnienia. W tym celu umożliwiamy uczestnictwo w kursach, przyznajemy dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej i oczywiście, przedstawiamy propozycje zatrudnienia z naszej bazy, adekwatne do kompetencji danej osoby. Jeśli jednak ktoś nie skorzysta z propozycji pracy, jest wykreślony z rejestru osób bezrobotnych. Może być to dla niego problemem o tyle, że traci prawo do ubezpieczenia.
Ile konkretnie osób kryje się za liczbą 2,5 procenta?
Na dzień 31 lipca mieliśmy zarejestrowanych jako bezrobotne 796 osób, w tym 442 kobiety. Z ewidencji wyłączyliśmy 203 osoby, z których 82 podjęły pracę, 71 nie potwierdziło gotowości do podjęcia pracy, a 18 zgłosiło, że rezygnuje ze statusu bezrobotnego.
Iloma ofertami pracy dysponuje urząd?
Na koniec sierpnia mieliśmy 520 ofert, co pokrywa blisko dwie trzecie liczby osób zarejestrowanych jako bezrobotne. I są to naprawdę różne oferty, żeby podać kilka przykładów: fizjoterapeuta, pielęgniarka, psycholog, referent, nauczyciel wspomagający, kasjer, sprzedawca, kontroler strefy płatnego parkowania, pracownik produkcyjno-magazynowy, kierowca, pomocnik operatora maszyn, elektryk, operator maszyn paczkujących, pracownik produkcyjny. Jak widać, przy odrobinie chęci każdy może znaleźć zatrudnienie.
Jak PUP pomaga osobom, którym brakuje kwalifikacji?
W tym roku 208 osób skierowaliśmy na staże, 3 osoby na prace interwencyjne, 20 na roboty publiczne, 28 osób na szkolenia, 22 przyznaliśmy środki na rozpoczęcie działalności gospodarczej, podpisaliśmy jedną umowę na doposażenie stanowiska pracy osoby bezrobotnej rozpoczynającej działalność gospodarczą. Coraz większą popularnością cieszy się Krajowy Fundusz Szkoleniowy, czyli środki przyznawane pracodawcom na szkolenia pracowników. W tym roku rozpatrzyliśmy pozytywnie 48 wniosków na łączną kwotę blisko 580 tys. zł. Planujemy kolejne nabory w tym programie.
O zdobycie jakich kwalifikacji powinny starać się osoby młode, które jeszcze się kształcą i na rynek pracy wejdą za jakiś czas? Jakie kompetencje będą gwarancją znalezienia dobrego zatrudnienia?
Co do zawodów przyszłościowych, to od pewnego czasu utrzymuje się taki sam trend. Najbardziej poszukiwani będą pracownicy na rynku informatycznym i telekomunikacyjnym a także osoby, których praca związana jest z biotechnologią, energetyką oraz nanotechnologią.
A osoby, które schroniły się w Polsce przed konfliktem zbrojnym w Ukrainie? Czy one w jakiś sposób są w stanie zaspokoić zapotrzebowanie na pracowników na sochaczewskim rynku?
Nie wydaje mi się. Mam dosyć świeże dane na ten temat. Na 8 września mieliśmy zarejestrowanych ledwie 28 obywateli Ukrainy poszukujących pracy. Od początku wojny w Ukrainie nie odnotowałam, żeby takich osób była choćby setka jednocześnie. Zgodnie ze specustawą, osoby z Ukrainy nie muszą występować w Polsce o pozwolenie na pracę. Wystarczy, że pracodawca poinformuje PUP o zatrudnieniu takiego obcokrajowca. W tym roku, do 7 września wpłynęły do nas 1463 oświadczenia o powierzeniu pracy cudzoziemcowi. I jak widać, nawet taka liczba dodatkowych rąk do pracy nie podniosła wskaźnika bezrobocia. Na pewno nie można powiedzieć, że uciekinierzy wojenni odbierają Polakom pracę. Jeśli chodzi o oferowane szkolenia, to w tym roku tylko jedna osoba skorzystała z kursu języka polskiego. Rok wcześniej może pięć.
Podsumowując - kto chce pracować, to tę pracę znajdzie.
Do każdej pracy trzeba mieć kwalifikacje, ale nasz urząd dysponuje naprawdę szeroką ofertą. Niektórzy bezrobotni są bardzo wymagający. Mamy ofertę z Zakładu Komunikacji Miejskiej – kontroler strefy płatnego parkowania - i sporo osób zostało przez tę ofertę wyrejestrowanych, bo jej nie przyjmują. Wydawałoby się łatwa, przyjemna praca na powietrzu z niezłym wynagrodzeniem i niewielkimi wymaganiami, ale nie ma chętnych. W zeszłym roku mieliśmy ofertę obrządku trzody chlewnej z wynagrodzeniem pięć tysięcy złoty miesięcznie do ręki na etacie, z umową, ubezpieczeniem, świadczeniami. Wykształcenie dowolne. I nie było chętnych.
To znaczy, że wśród bezrobotnych zostali głównie ludzie, którzy nie chcą znaleźć zatrudnienia?
Niektórzy faktycznie nie chcą pracować, a rejestrują się tylko dla ubezpieczenia. Widzimy to w momencie przedstawienia oferty, kiedy taka osoba odmawia jej przyjęcia, że wcale nie zamierzała podjąć zatrudnienia. Warto zaznaczyć również, iż jeśli komuś brakuje kwalifikacji, możemy sfinansować szkolenia. W Sochaczewie jest np. masa firm transportowych, które ciągle poszukują kierowców z prawem jazdy C+E. Możemy opłacić taki kurs, a wniosków jest ledwie kilka w roku.