Dystrybutor i piwo
Poprzedni odcinek poświęciliśmy nieistniejącym już barakom przy urzędzie miejskim i, jak się okazało, na kilka dni podbił on Internet. Sochaczewianie na miejskim Facebooku przypominali, co mieściło się w tych drewnianych zabudowaniach przez 60 lat ich użytkowania.
Jedni pamiętali wypożyczalnię kaset video, sklep rowerowy, inni hurtownię PSS, sklep Ajax, magazyn kolportażu gazet RUCH-u a nawet skup owoców Herbapolu. Głos zabrali także ci, którzy w barakach spędzili dzieciństwo i z sentymentem wrócili do tamtych czasów. Dziękujemy za te ciepłe wspomnienia i wspólne odkopywanie historii miasta.
A Stanisław Kwiatkowski, z którym spaceruję po Sochaczewie, przypomina jeszcze maleńką stację paliw przy ul. 1 Maja, w miejscu gdzie obecnie stoi poczta. Było to prawdopodobnie państwowe przedsięwzięcie, bo nasz rozmówca nie wyobraża sobie, aby prywatna osoba w czasach PRL-u miała koncesję na sprzedaż paliwa.
- Pamiętam, że dystrybutor obsługiwał tata mojego kolegi, pan Kotowicz. Jego syn Sławek był ode mnie kilka lat starszy i później skończył filozofię. Ponieważ chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 1, codziennie mijałem wraz z kolegami to miejsce. Przy dystrybutorze była taka wajcha, którą trzeba było mocno poruszać, aby w zbiorniku pojawiła się benzyna. Z niego, specjalnym wężem, wlewało się paliwo do samochodu. Ruchu oczywiście zbyt wielkiego nie było, bo w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX w. samochody w Sochaczewie mieli nieliczni. Ot, taka ciekawostka - opowiada Stanisław Kwiatkowski.
Dużo większy ruch panował natomiast przy pijalni piwa „U Pastwy”. Był to drewniany kiosk stojący u zbiegu ulic 1 Maja i Reymonta, w okolicach obecnego ZUS-u. Jak wspomina Stanisław Kwiatkowski, piwo podawano przez okienko, a konsumpcja odbywała się na zewnątrz. Napój był podły, ale wtedy (lata 40. i 50. XX w.) była to jedyna w Sochaczewie budka z piwem i oranżadą. Później przeniesiono ją w rejon skrzyżowania Warszawskiej i Traugutta, gdzie smakosze tego trunku mieli jeszcze lepsze warunki do konsumpcji. Stwarzało je sąsiedztwo parku z ławkami, na których można było odpocząć po zbyt dużej dawce procentów, a i z załatwianiem potrzeb fizjologicznych nie było problemu. Z tego powodu przez długie lata obecny park Chopina omijany był przez mieszkańców szerokim łukiem. Zwłaszcza kobiety narażone były na zaczepki i niedwuznaczne propozycje. Można powiedzieć, że konsumenci piwa wzięli sobie park we władanie. Stanisław Kwiatkowski pamięta jeszcze słup ogłoszeniowy zbudowany z betonowych kręgów, o który „zmotoryzowani” smakosze trunku opierali rowery. Wizyty Milicji Obywatelskiej tylko na krótki czas uspokajały sytuację. Po kilku godzinach ławki znowu zapełniały się klientelą budki z piwem.
Co do jej lokalizacji pojawiły się jeszcze inne sugestie. Jerzy Szostak, redaktor Tygodnika Sochaczewskiego, uważa, że najpierw mieściła się na obecnym placu Dominika, później przeniesiono ją na 1 Maja/ Reymonta, a docelowo trafiła na ul. Reymonta, tam gdzie obecnie znajduje się księgarnia.
Być może nasi czytelnicy uznają te dywagacje za bezcelowe, ale w tamtych czasach pijalnia „U Pastwy” była miejscem powszechnie znanym i obleganym. Z braku innych atrakcji spotkanie przy piwie jawiło się jako świetna rozrywka, zwłaszcza dla panów.
Jolanta Sosnowska