{index_ob_css}{index_ob_js}

Na tropie wojennego zdjęcia - Kocham moją ulicę cz.VII

Wracamy ponownie do zdjęcia zamieszczonego w 12 numerze Ziemi Sochaczewskiej z 13 czerwca w cyklu „Kocham moją ulicę”. Wracamy za sprawą naszych czytelników, którzy, jak często bywa, do zamieszczonej pod fotografią informacji dopisali ciąg dalszy.

Zdjęcie do Na tropie wojennego zdjęcia - Kocham moją ulicę cz.VII

Na początku czytelnikom należy się sprostowanie, ponieważ w trakcie rozmów z różnymi osobami i konsultacjach z pracownikami sochaczewskiego muzeum okazało się, że zdjęcie mogło być wykonane nie w Chodakowie, a w Boryszewie, gdzie przy miejscowych zakładach chemicznych również stworzono obóz pracy, w którym przetrzymywano ludność cywilną, w tym Żydów.

Piszemy „również”, ponieważ wcześniej mówiło się jedynie o obozie jenieckim stworzonym przez hitlerowców w zakładach w Chodakowie. Wiedza na ten temat jest dosyć powszechna, natomiast obóz w Boryszewie to dla mieszkańców pewna niewiadoma. Na szczęście mamy Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą oraz jego bogate archiwa.

Ale zacznijmy od początku. Tę cenną fotografię z czasów wojny otrzymaliśmy od pani Magdaleny Bieniek, młodej osoby, która natrafiła na nie porządkując pamiątki po zmarłej cioci, Irenie Broniszewskiej z domu Stachlewskiej. Jak się dowiedzieliśmy, Irena Broniszewska wraz z mamą wynajmowała pokój w małym budyneczku w Boryszewie, w którym po wojnie mieściła się poczta. Jednocześnie pracowała w stworzonej przez Niemców w zakładach boryszewskich suszarni owoców i warzyw, która sąsiadowała przez płot z obozem jenieckim. Robotnicy suszarni, jeśli tylko była taka możliwość, przerzucali przez ten płot coś do jedzenia. Czasami było to jabłko, innym razem cebula, która natychmiast trafiała w ręce wygłodniałych więźniów. Oczywiście taka pomoc była zakazana przez Niemców i surowo karana.

- Ciocia mówiła, że więźniowie, mimo iż strasznie wygłodniali, byli bardzo solidarni, dzielili się nawet jedną cebulą, rozkładali ją na tyle części, ile się dało, żeby jak najwięcej osób skorzystało. Trudno było najeść się tym, co robotnicy przerzucali przez płot, a i tak musieli uważać, żeby nie przyłapał ich strażnik – opowiada Magdalena Bieniek.

Na naszą publikację odpowiedziała pani Lidia Zglińska, sochaczewianka od 30 lat mieszkająca w Kanadzie, która za pośrednictwem internetu śledzi wydarzenia w naszym mieście. Okazało się, że jednym z mężczyzn widocznych na zdjęciu (to ten w środku z uniesioną ręką), jest jej stryjek, wtedy 22-letni Jerzy Zgliński ps. „Pochyły”. Po aresztowaniu Jerzego rodzinie nigdy nie udało się ustalić jego dalszych losów. Przez wiele lat po wojnie poszukiwano informacji na jego temat, bezskutecznie. W końcu najbliżsi postanowili urządzić mu symboliczny pochówek, składając do rodzinnego grobu kilka przedmiotów należących do niego przed okupacją.

Dzięki książce Henryka Zaczkowskiego i Stanisława Janickiego „Armia Krajowa na ziemi sochaczewskiej” dowiadujemy się, że Jerzy Zgliński był członkiem oddziału AK Skowronek działającego na naszym terenie. Wcześniej uczył się w sochaczewskim gimnazjum, a później, w latach 1942-43 ukończył wraz z innymi konspiracyjną Szkołę Podchorążych i otrzymał stopień kaprala podchorążego.

W 1943 r. „Pochyły” uczestniczył w przejęciu zrzutu broni pod Sochaczewem a także w udanym zamachu na komendanta żandarmerii w Młodzieszynie Dehringa. Słynący z okrucieństwa wobec Polaków hitlerowiec został wyrokiem Sądu Podziemnego AK skazany na śmierć. Wykonanie wyroku powierzono sochaczewskiej grupie dywersyjnej. 

To ostatnie informacje, jakie udało nam się zdobyć o Jerzym Zglińskim. We wspomnianej książce znajdujemy jeszcze zapis, że zginął w obozie koncentracyjnym. To wszystko.

Nie wiemy, kto zrobił zdjęcie pochodzące z archiwum Ireny Broniszewskiej, ani daty jego wykonania, ale do tematu wrócimy we wrześniu. Wtedy ma odwiedzić Sochaczew mieszkanka Kanady Lidia Zglińska, która twierdzi, że posiada więcej zdjęć jeńców obozu w Boryszewie i chętnie się nimi podzieli. Być może ta wizyta przyniesie ciąg dalszy historii bezcennej fotografii i pomoże ustalić nazwiska pozostałych mężczyzn widocznych na zdjęciu.


Jolanta Sosnowska

 

 

Cykl „Kocham moją ulicę” to wspólny projekt „Ziemi Sochaczewskiej”, „Expressu Sochaczewskiego” oraz Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. Aby wziąć w nim udział, wystarczy podzielić się z mieszkańcami wspomnieniami o Sochaczewie i zdjęciami miasta. I nie chodzi tylko o fotografie sprzed 1945 roku, choć te są mile widziane, ale o zdjęcia obrazujące, jak Sochaczew zmieniał się na przestrzeni lat. Zdjęcia przyniesione do naszych redakcji zostaną zeskanowane i oddane właścicielom. Fotografie z dopiskiem „Kocham moją ulicę” można również przesyłać drogą elektroniczną na adres: redakcja@exmedia.pl lub ziemia.sochaczewska@sochaczew.pl. Wraz z opisem lub Państwa wspomnieniem zostaną opublikowane na łamach Ziemi Sochaczewskiej i Expressu Sochaczewskiego.

powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Pozostałe
aktualności