Kocham moją ulicę cz. IX
LATO, LATO WSZĘDZIE.... Wakacje w pełni. Wielu z nas spędza je za granicą lub w górach, nad morzem, nad jeziorami. Ale kilkadziesiąt lat temu wakacje wyglądały zupełnie inaczej. Tylko nielicznym udawało się wyjechać na wczasy pracownicze, kolonie czy obozy harcerskie. Większość z nas spędzało je w Sochaczewie.
Lato w pełni, a tym samym, w naszym cyklu „Kocham moją ulicę” nie mogło zabraknąć wspomnień z wakacyjnego Sochaczewa. Publikowane zdjęcia obrazują, jak mieszkańcy, w tym przypadku najmłodsi, spędzali ten czas w mieście. Dodajmy, że w czasach PRL nie oferowało ono dzieciom tak licznych atrakcji jak teraz. Były one skazane na własną kreatywność.
Jedną z nich, zresztą uprawianą praktycznie przez cały rok, była gra w piłkę nożną. Wystarczył kawałek wolnej przestrzeni, dwie bramki zrobione z tornistrów lub patyków. Zasady były proste. Umawiano się, że gra toczy się do 10 lub 12 goli a zmiana stron następuje po zdobyciu połowy bramek przez jedną z drużyn. Obowiązywała również zasada, że po trzech „rogach” następował karny. W tamtych czasach każda ulica, dom czy „paczka” miały taką piłkarską drużynę. I jedną z nich przedstawia zdjęcie pochodzące ze zbiorów pana Jana Ulmera. Fotografia została wykonana w Chodakowie, prawdopodobnie pod koniec lat sześćdziesiątych lub na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
- Dla mnie jest to jedno z najpiękniejszych zdjęć zbiorowych, jakie miałem przyjemność oglądać podczas całej mojej pracy dziennikarskiej, a widziałem ich setki tysięcy. Jest nie tylko cudownie skomponowane, ale przede wszystkim zachwyca niesamowitą gamą uczuć. To po prostu perła w swojej prostocie - mówi Jerzy Szostak, redaktor naczelny Expressu Sochaczewskiego.
Kolejne zdjęcie pochodzi z albumu rodzinnego pani Heleny Gradowskiej, słynnej chodakowskiej tenisistki, a udostępnione nam przez pana Waldemara Bronicza. Zdjęcie zostało wykonane w połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku, na plaży nad Bzurą w Chodakowie. A dokładnie na plaży przy przystani chodakowskiego oddziału Ligi Morskiej i Kolonialnej. Przystań miała około 200 metrów linii brzegowej rzeki Bzury, z czego 100 metrów plaży. Do tego posiadała hangar, zadaszoną salę do tańca oraz pomost dla żaglówek, łodzi i kajaków. Przystań funkcjonowała jeszcze na początku lat siedemdziesiątych. Odbywały się jeszcze zabawy, a rozbudowany budynek administracyjny stał się „Domem Rybaka” i przechowalnią sprzętu żeglarskiego. Dzisiaj po dawnej, chodakowskiej przystani pozostały tylko wspomnienia i fotografie.
Dla tych, którym znudziła się gra w piłkę lub kąpiel w sochaczewskich rzekach, pozostała jeszcze jedna rozrywka - rower. Jeździło się na tym, co się mało, przeważnie na rowerach rodziców. Właśnie jednego z ówczesnych amatorów dwóch kółek przedstawia fotografia z archiwum rodzinnego pana Wiesława Orycha. Została wykonana na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przy skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Reymonta. Ciekawostką tej fotografii jest mieszcząca się na drugim planie budka pana Pastwy. Znajdowała się w miejscu obecnej siedziby ZUS. Sprzedawano w niej nie tylko piwo. Było to jedyne w ówczesnym Sochaczewie miejsce, gdzie można było kupić papierosy produkowane na tzw. „zgniłym Zachodzie”. Natomiast w głębi widzimy budynek mieszkalny, który został zburzony w połowie lat siedemdziesiątych.
***
Przypomnijmy, że cykl „Kocham moją ulicę” to wspólny projekt Redakcji Ziemi Sochaczewskiej, Expressu Sochaczewskiego oraz Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. Zdjęcia, która zostaną przez Państwa przyniesione do naszych redakcji zostaną przez nas zeskanowane i oddane właścicielom. Następnie wraz z opisem lub Państwa wspomnieniem zostaną opublikowana na łamach Ziemi Sochaczewskiej i Expressu Sochaczewskiego.
Planujemy także wydanie ich w formie książki. Będzie ona zapisem wspomnień o naszym mieście, o bliskich, przyjaciołach, znajomych, o ważnych wydarzeniach z życia. Ponieważ wszyscy oni zasługują na naszą pamięć i na nasz szacunek.